Ksywka, którą się tu podpisuję – Miazga – pochodzi z dawnych lat. Kierowany sentymentem, postanowiłem dać jej drugie życie na tym blogu.
Od kilkunastu lat interesuję się tematem zmiany osobistej. Patrzę na nią przez pryzmat między innymi psychologii, psychoterapii, taoizmu, buddyzmu i seksuologii. Każdy z tych nurtów ma coś ciekawego do zaoferowania, a połączone – dają niezłe, całościowe spojrzenie na człowieka i jego problemy. Samo czytanie o tym daje wgląd w naturę umysłu i pomaga z nim pracować.
Nie pogardzę dobrym warsztatem czy szkoleniem dotyczącym zmiany osobistej. Jako uczestnik zaliczyłem całkiem sporo takich spotkań, sam też kilka poprowadziłem. Bardzo ciekawe źródło wiedzy na temat siebie i innych ludzi. Niesamowite, co siedzi w każdym z nas. Równie niesamowite jest to, że w wielu wypadkach mamy na to wpływ.
Przeszedłem kilka własnych procesów terapeutycznych i coachingowych, korzystając ze wsparcia profesjonalistów. Każde z tych dosyć głębokich doświadczeń pomogło mi zmienić pewne rzeczy w sobie, a inne – zostawić w świętym spokoju. Czasem potrzeba drugiej osoby, aby rozróżnić, co można i powinno się zmienić, a z czym trzeba po prostu się pogodzić. I jak właściwie się do tego zabrać.
Zmiana dotycząca myślenia, emocji czy zachowań to najczęściej nie jest łatwa sprawa ani relaksujący spacer po parku. Cały czas się tego uczę, a rzeczywistość wciąż przynosi kolejne sukcesy i porażki, na przemian miłość i niemiłość. Powoli zaczynam kumać, że do końca życia nie braknie ani jednego, ani drugiego. Coś tam się nauczyłem. Chyba wystarczająco, bym na tej stronie dzielił się własnymi przemyśleniami, będąc relatywnie spokojny o to, że nie opowiadam pseudo-rozwojowych banałów.
Jest to dla mnie forma treningu pisarskiego, układania w głowie tego, co wiem i czuję, no i dzielenia się tym, bo rzeczy trzymane w środku zdają się butwieć i potem człowiek też butwieje. Wartość tych tekstów niech będzie sprawą do ustalenia przez samego czytelnika. Natomiast zależy mi na tym, by były czytane z otwartą głową i jako coś, co odnosi się tak samo do mnie, jak i do Ciebie.
Czasem może to być niewygodne czy wręcz nieprzyjemne. Jest to odbicie zasady, która raczej nie jest popularna wśród ludzi, ale niesie ze sobą mocny ładunek: że lepsza jest gorzka prawda niż lukrowana bzdura. Jeśli do tej pory kojarzyłeś/aś samorozwój z wciskaniem sobie i innym kitu – że wszystko ci się uda jeśli tylko będziesz pozytywnie myśleć, a tak w ogóle, to „jesteś zwycięzcą” – i masz poczucie, że gdzieś w tym wszystkim zagubił się zdrowy rozsądek, to jest spora szansa, że na tym blogu znajdziesz treści, które docenisz.
Jeśli któryś tekst uznasz za wartościowy albo chociaż ciekawy czy fajnie napisany, daj mu lajka, zostaw komentarz, poślij komuś, kogo (nie) lubisz, co tam uważasz. Perwersją chyba każdego, kto publikuje swoje teksty, jest to, żeby czytało je jak najwięcej osób poza jego dziewczyną. A w każdym razie – chciałby mieć świadomość, że tam, po tej drugiej stronie ekranu, faktycznie jest człowiek. I że jak przeczytał, to coś sobie na ten temat pomyślał i coś poczuł.
Przyjemności,
