Najlepszym remedium na gniew jest zwłoka

N
Najlepszym remedium na gniew jest zwłoka”, powiedział Seneka Młodszy. Seneka Młodszy to ten starożytny gość od stoicyzmu. Wiem, że wszyscy wiemy, tak tylko przypominam. Na chwilę przyjmijmy, że Seneka mówił do rzeczy i rozwińmy jego myśl.

Zwłoka nie jest więc zła z zasady, choć mówi się, by nic na później nie odkładać, by życia nie marnować, a okazji nie przepuszczać. By przechodzić przez furtkę, póki uchylona, bo później, później to już nie będzie żadnego później.

Gniewu być może dotyczy to w szczególności, jako że ma on pewną ciekawą właściwość: potrafi sprawiać wrażenie okazji.

Drugiej osobie trzeba coś powiedzieć, na sytuację jakoś zareagować i moment rozgniewania wydaje się na to idealny. Wstąpiła w człowieka ta moc, ten animusz, ta wena, by wreszcie załatwić sprawę jak trzeba. Powiedzieć co należy, zrobić co zrobione być powinno.

Zwlekać z tym się nie powinno, bo jak gniew złagodnieje albo minie całkowicie, to znaczy, że minęła i okazja, by dopiąć swego i zaprowadzić na świecie porządek. Niektórzy doświadczą z tego powodu poczucia winy i lata później na łożu śmierci przypomni im się ta sytuacja jako niewykorzystana szansa (boli najbardziej), i odejdą w zaświaty z uczuciem życia przeżytego nie w pełni.

Z gniewem jednak zdaje się być taka ciekawostka, że pozostawiony na jakiś czas w piwniczce własnej głowy – dojrzewa jak wino. Otwarty za wcześnie przybiera za to postać karykaturalną. Jakieś pokrzykiwania, jakieś roszczenia, jakieś pretensje, wypowiedziane o dwa słowa za dużo, decyzje idące o dwa kroki za daleko. Rzeczy kiepskie.Niektórzy mogą mieć obserwację, że gniew w początkowym stadium swojego istnienia jest pochopny, agresywny i często zwyczajnie głupi, za to z czasem jakby leczy się z tej prymitywności i nabiera bardziej szlachetnych rysów.

Z małpiego odruchu przeradza się w rzeczy wyższej jakości: w ciętą ripostę, w spokojną asertywność, w stonowane acz stanowcze wypowiedzenie swojego zdania na dany temat, albo w wytłumaczenie człowiekowi, że jego myślenie jest myśleniem idioty, w taki sposób, by jeszcze był z tego zadowolony.

Ta zwłoka w wyrażeniu gniewu to nie muszą i pewnie nawet nie powinny być tygodnie ani miesiące. Raczej sekundy, minuty, w rzadszych przypadkach godziny czy dni. Tyle dać gniewowi, by dojrzał w środku, na tyle się powstrzymać, na tyle odwlec w czasie. I oddychać miękko, jak gdyby nigdy nic, a ten gniew niech się tam transformuje spokojnie, niech wraz z tym do głowy przychodzą lepsze pomysły, co z tą irytującą sytuacją zrobić, co temu wkurzającemu typkowi powiedzieć, co z samym sobą począć, kiedy zagniewanie rozlewa się na każdą część ciała.

I może nawet się zdarzyć, że wraz z tą transformacją gniew przestanie być odczuwany jako gniew; okaże się, że to, co nazwaliśmy gniewem, było niczym więcej jak nagłym uderzeniem prądu, pierwotnym impulsem, by zareagować natentychmiast, bez zwłoki, i to zareagować mocno, z armatą na muchę wyskoczyć. I okaże się, nie po raz pierwszy zresztą, że taki styl przydatny jest tylko sporadycznie, bowiem większość sytuacji nie wymaga tak drastycznych działań i tak gwałtownych reakcji.

Inaczej było w zamierzchłych czasach ganiania z dzidą po dżungli czy sawannie, gdzie natychmiastowe reakcje zaważały o człowieczym być albo nie być. Ale teraz?

Gniewowi w niemal każdej sytuacji można spokojnie pozwolić zaczekać, dojrzeć, przeobrazić się, wystudzić i wraz z tym wystudzeniem przychodzi chłodniejsza kalkulacja – co mi się opłaca, a co nie, jak to wszystko rozegrać z pożytkiem dla siebie i innych, by tego tam debila spacyfikować, nie tracąc jednocześnie zdrowia i nie dopuszczając się wobec niego czynów karalnych; jak sytuację uzdrowić, stawiając zdrowe granice i powiedzieć, co się myśli, nie wprowadzając grobowej atmosfery ani nie kształtując o sobie opinii buca; sztuka, drodzy państwo, prawdziwa sztuka, lecz kto ją zna, na tego miło się patrzy i ten przez życie jakoś tak milej sobie płynie.

I być może to właśnie miał na myśli Seneka Młodszy (na zdjęciu), kto go tam wie.

Podziel się wpisem
  •  
  •  
  •  
  •  

Autor

Miazga

Dzielę się wnioskami, jakie płyną z kilkunastu lat świadomej pracy nad upierdliwym i na wskroś neurotycznym materiałem, który nazywamy sobą. Sprawdzam, co działa, a co nie działa w tym tak zwanym rozwoju osobistym. Rozważam o motywacji, emocjach i związkach, łącząc duchową perspektywę Wschodu z naukami Zachodu.

5 1 Oddaj głos
Ocena artykułu
Powiadomienia
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Polub stronę na Facebooku

Archiwum

0
Podziel się komentarzem. Dzięki!x
()
x